Ktoś chce doprowadzić do usunięcia dyrektorki ZE nr 3 w Zielonej Górze. Kto? Wiemy…
Do urzędu i biura rady miasta trafiła skarga na dyrektorkę Zespołu Edukacyjnego nr 3 w Zielonej Górze. Długi opis zawarty w skardze zawiera wiele zarzutów i rzekomo odzwierciedla sytuacje oraz zdarzenia, które mają dotykać szkołę. Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się poważna, ale gdy ktoś wczyta się i przeanalizuje pismo okazuje się, że to „szyta” akcja, pełna nieścisłości. A wiarygodność opisanych faktów i osoby skarżącej się na dyrekcję jest równa zeru.
To nie pierwsze ataki na dyrektorkę, która w ciągu prawie dwóch lat zaprowadziła w szkole porządek i całkowicie zmieniła sposób traktowania szkolnych hejterów.
Teraz jednak skarga trafiła do organu prowadzącego szkołę, czyli urzędników miejskich, a ci przekazali ją również radnym. Mimo, że jest całkowicie anonimowa i z racji tego nie powinna być oceniana to wygląda na to, że jednak urząd zajmie się sprawą.
Spróbujmy więc przeanalizować pismo pod kątem wiarygodności, logiki wraz z określeniem czasu wytworzenia i wysłania pisma.
Zacznijmy od autorki czyli pani Magdaleny Wrońskiej. W taki sposób bowiem podpisała się osoba, która z troską odnosi się do sytuacji w szkole. Mityczna pani Magdalena tak formułuje pismo, aby zdawało się, że występuje w imieniu wielu osób. Czy jest to prawda? Pod pismem nie ma ani podpisów osób, na które powołuje się rzekoma autorka, ani podpisów nauczycieli, którzy też są wymieniani w tekście, jako osoby bardzo zaniepokojone sytuacją. Taki sposób redagowania treści ma budować wiarygodność, lecz znacznie ujmuje jej, jak stawianym zarzutom i ocenom. Można odnieść wrażenie, że są one wytworem jednej osoby, a nie całej grupy.
Najważniejsze pytanie, które rodzi się po lekturze skargi nasuwa jednak pytanie, kim jest rzekoma autorka pisma. Nikt taki nie występuje bowiem w szkole jako nauczyciel. Analiza informacji dostępnych m.in. w internecie i bazach danych, pozwoliła na ustalenie osób o imieniu i nazwisku Magdalena Wrońska. Żadna z tych osób nie jest jednak związana ze szkołą na Osiedlu Pomorskim. Można więc przyjąć z niemal 100 procentową pewnością, że ktoś podszył się pod inną tożsamość, co w przypadku wysyłania oficjalnego pisma do urzędu dyskwalifikuje informatora, jak i samo kierowane do urzędu pismo.
Ale to nie koniec niejasności i pytań, które pojawiają się wokół skargi. Ślad elektroniczny pozostawiony po wysłaniu maila, wskazuje na koincydencje zdarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatnich kilku tygodni. Jednak pewne informacje, które mogły stać się podstawą przekazanych w skardze informacji, wyszły oficjalnie na światło na dzień poprzedzający wysłanie pisma do urzędu. Tymczasem żadna osoba z zewnątrz nie byłaby w stanie w ciągu jednego dnia zaznajomić się z opisanymi w skardze sytuacjami i opisać ich dokładnie w ciągu jednego dnia. A to sugeruje, że sporządzenie skargi nastąpiło najprawdopodobniej przez osobę pracującą w szkole.
Co ciekawe, do skargi dołączono również zdjęcia, które mają świadczyć o prawdziwości stawianych tez. Zdjęcia mają pochodzić z instagrama i na pierwszy rzut oka są wiarygodne. Sytuacja zaczyna się jednak komplikować, gdy okazuje się, że profile, z których mają pochodzić fotografie nie istnieją. Pytanie więc, w jaki sposób autorka skargi weszła w posiadanie tych zdjęć i czy są one autentycznymi fotografiami nie wytworzonymi choćby przez sztuczną inteligencję.
I wreszcie najważniejsze. Jaki był rzeczywisty cel wysłania skargi szkalującej dyrektorkę, wychodzącej na prostą szkoły. Wprost można by wyciągnąć logiczny wniosek, że tego typu działania mógłby się podjąć ktoś, kto miałaby plan, aby usunąć z dyrektorskiego stołka obecną panią dyrektor, aby samemu zająć to zaszczytne miejsce. Ten schemat działania wydaje się jednak chyba zbyt trywialny, choć dodajmy – nie jest wykluczony.
Jednak charakter i sposób sporządzenia skargi oraz wytworzenia treści wskazuje, że pisząca ją osoba nie wkłada w treść emocji, które powinny towarzyszyć trosce, o dobro krzywdzonych dzieci i ekstremalnych sytuacji opisywanych w mailu. Pismo nie zawiera też żadnego kontekstu osobistego. Opisywane sytuacje nie noszą znamiona żalu i bólu na widok tego, co rzekomo dzieje się w szkole. To z kolei nasuwa wniosek, że treść jest po prostu formą realizacji własnej niechęci w stosunku do osoby, wobec której kieruje się poważne zarzuty.
Kto zatem napisał skargę? Biorąc pod uwagę powyższe fakty, analizy i wnioski, określenie tej osoby jest banalnie proste. Wydarzenia z ostatnich tygodni, scysje dotyczące organizacji kolejnego roku szkolnego i kłótnie, jasno wskazują, kto jest autorem skargi.
Królowa jest tylko jedna. Królowa nauk również.