Miasto bierze kolejny kredyt. Zadłużenie wzrośnie o 90 milionów zł. Kto to spłaci?

„Okrągłe 90 milionów na heheszki i balangi”. Tak skwitowali w internecie mieszkańcy kolejny kredyt, który tym razem zaciągnęła administracja prezydenta Marcina Pabierowskiego. Czy te pieniądze pójdą na inwestycje? Mogą, ale nie muszą. Cel wydatków jest podobno dowolny.

Gdy w 2022 roku miasto postarało się o 200 milionową linię kredytową w Europejskim Banku Inwestycyjnym, radni Platformy Obywatelskiej grzmieli o nadmiernym zadłużaniu miasta. A linii kredytowej nie trzeba było od razu wykorzystywać, tylko sięgać po nią w przypadku realizowania tak zwanych „zielonych” inwestycji. Był to więc typowy kredyt obrotowy. Bardzo korzystny. Wystarczyło jednak pół roku urzędowania nowej władzy, aby sama musiała sięgać po kolejny kredyt, bez którego trudno byłoby związać koniec z końcem.

90 milionów będzie musiało wystarczyć, aby przetrwać najtrudniejszy okres. Wiadomo, że kasa państwa jest pusta i samorządy nie mają co liczyć na podobne wsparcie jak w czasach rządów poprzedniej ekipy, gdy sypano pieniędzmi na budowę obwodnic, czy remonty wiaduktów.

Jak szybko miasto zejdzie ze spirali zadłużenia? Podczas sesji rady miasta podkreślano, że tak naprawdę nie jest to nowy kredyt, tylko zmiana banku, który go udziela. Trudno jednak realnie odpowiedzieć jak to wpłynie na finanse miasta. Na razie w planach są wielkie inwestycje, a na nie potrzeba pieniędzy. Nie wiadomo jak obecna ekipa poradzi sobie z takim wyzwaniem. Nikt z obecnie rządzących jak dotąd nie musiał mierzyć się z niwelowaniem zadłużenia samorządu i nie ma w tej kwestii żadnego doświadczenia.

Ta sytuacja może zastanawiać, ponieważ nie jest to kredyt na żadną konkretną inwestycję. Intuicja podpowiada jednak, że „pod nóż” mogą pójść inwestycje, a do tego miasto może rozważać podnoszenie danin lokalnych. Na razie jednak samorząd „wzbogacił się” kosztem rodziców dzieci w żłobkach, za które podniósł opłatę do 1500 zł. Co prawda tę kwotę przeleje miastu rząd z programu Aktywny Rodzic, ale to typowy skok na kasę, dodajmy przemyślany tak, aby pieniądze rządowe od razu zasilały samorządowe budżety. Program ten zastąpił poprzednie programy rządowe: Rodzinny Kapitał Opiekuńczy i 400+, z których rodzice otrzymywali pieniądze do „ręki” i sami opłacali pobyt w żłobku.