Otwarcie wspierał Platformę, atakował Kubickiego, a teraz wylądował w Łączniku Zielonogórskim

O tym, że Artur Łukasiewicz, były pracownik Gazety Wyborczej trafi do Łącznika Zielonogórskiego mówiono od kilku tygodni. Teraz sytuacja się wyjaśniła i napisał już pierwszy tekst. Oczywiście po myśli nowych władz miasta.

Łukasiewicz przez szereg lat był postrzegany jako główna twarz pro platformerskiej propagandy. Jako pracownik gazety Michnika stabilizował medialnie polityczny układ w woj. Lubuskim i Zielonej Górze. Był zawsze wierny i zawsze na posterunku. W swoich tekstach bezpardonowo atakował przeciwników politycznych Platformy Obywatelskiej. Jego celem w ostatnich latach był przede wszystkim prezydent Janusz Kubicki i prawicowy obóz Prawa i Sprawiedliwości.

Kiedy pracował w nie udającej już nawet niezależny dziennik, Wyborczej, gazeta przez lata krytykowała wydawanie przez miasto Łącznika Zielonogórskiego. Pytano głównie o koszty, nakłady gazety i to dlaczego Łącznik jest wydawany, skoro już spełnił swoją rolę i skutecznie doszło do połączenia miasta z gminą.

Minęło trochę czasu i jak widać role się odwróciły. Krytyka się skończyła. Teraz zapewne Łukasiewicz nie zapyta nikogo o sensowność wydawania Łącznika Zielonogórskiego. Sam będzie zarabiał z kasy budżetu miasta na tworzeniu właściwych dla polityków PO materiałów.

Gdy kilka miesięcy temu Gazeta Wyborcza usunęła go ze swoich łamów, spekulowano gdzie pojawi się za jakiś czas. Łączono go przez pewien okres z Gazetą Lubuską, ale nikt nie brał tej kandydatury na poważnie. Powodem było zbyt duże uwikłanie w kontakty polityczne z jedną opcją polityczną.

Dwa miesiące temu pojawiły się pierwsze sygnały mówiące, że Łukasiewicz może zostać redaktorem naczelnym Łącznika. Okazało się jednak, że ta koncepcja, delikatnie mówiąc, nie spotkała się z entuzjazmem zespołu redakcyjnego Łącznika i sprawa utknęła w martwym punkcie.

Od września 2023 roku Łukasiewicz jest również nauczycielem języka polskiego w III LO w Zielonej Górze. Co ciekawe, dyrektorem szkoły, który zatrudnił byłego pracownika Gazety Wyborczej jest radny sejmiku województwa z Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Kościk. Wywołało to zdumienie wśród wielu przedstawicieli środowiska prawicy. Stawiano przede wszystkim pytanie jakim cudem człowiek, który ostro krytykuje środowisko Prawa i Sprawiedliwości otrzymuje posadę od dyrektora, który jest wieloletnim radnym PiS.