„Gazeta Lubuska” blokuje radnego. Bo zbyt wyraziście mówi o nielegalnej migracji
Propagandyści i cenzorzy w Gazecie Lubuskiej nie próżnują i blokują tych, którzy przebijają się ze swoimi treściami na koncie wydawnictwa w portalu społecznościowym Facebook. Tym razem padło na radnego Prawa i Sprawiedliwości Grzegorza Maćkowiaka, który zdecydowanie opisywał i komentował sprawy związane z nielegalną migracją do Polski.
Sprawę odkrył radny Prawa i Sprawiedliwości gdy próbował odnaleźć profil Gazety Lubuskiej na Facebooku. Jakież było zdziwienie gdy nie mógł znaleźć wzmianki o konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości którą Gazeta Lubuska miała opisać.
Próbowałem pytać o co chodzi i otrzymałem informacje, że konto zostało zablokowane na dwa tygodnie. Po prostu. Beż żadnych wyjaśnień i tłumaczeń. To jest bardzo dziwne, bo w debacie publicznej zwracam uwagę na sposób przekazywania in formacji, nigdy nie posługuję się hejtem, a jedyne co robię to piszę o faktach. Dlatego jestem bardzo zdziwiony sytuacją ocenzurowania mojej osoby. Czy tak ma wyglądać wolność wyrażania poglądów i pluralizm medialny? – zastanawia się Maćkowiak.
Radny przypuszcza jednak, że może chodzić o sprawę nielegalnej migracji do Polski. Dla obecnej władzy jest to temat bardzo trudny i dlatego media takie jak Gazeta Lubuska ukrywają informacje dotyczące nielegalnej migracji. A radny mówi o tym powszechnie i komunikuje przez internet
Nam udało się porozmawiać z ludźmi z gazety, którzy od dawna wskazują, że w firmie niedziele jej się dobrze. A ich niepokój zaczął się potęgować po tym do czego zaczęło dochodzić po zmianie władzy i wymianie kierownictwa całego koncernu Polska Press oraz należącej do niego Gazety Lubuskiej.
Miało być lepiej niż za poprzedniej władzy. Miało być odpolitycznienie i skupienie się na sprawach zupełnie innych, a tymczasem jest ciągłe pilnowanie, aby treści szczególnie te dotykające samorządu i Polityki były właściwe. To znaczy przychylne obecnej władzy. Było to widać choćby podczas pobytu w Zielonej Górze wiecu pana Mentzena. – mówi nam jedna z osób zainteresowanych tematem.
Jak się okazuje, propagandyści pracują obecnie w Gazecie Lubuskiej pod wodzą red. naczelnej Mai Majewskiej. To osoba z Wrocławia, która jest blisko zaznajomiona z politykami Platformy Obywatelskiej, a szczególnie z posłem Bogdanem Zdrojewskim. Jak udało nam się ustalić szybko doszło do porozumienia na linii Samorząd Lubuski oraz zielonogórski, a Gazeta Lubuska.
W praktyce oznacza to unikanie trudnych dla samorządu tematów, pomijanie wręcz niektórych spraw i przymilanie się obecnej władzy. Zresztą nie ma co się dziwić, ponieważ spółka Polska Prezes do której należy Gazeta Lubuska jest z kolei własnością Orlenu, czyli skarbu państwa.
Tyle tylko, że przez ostatnie lata politycy PO zapowiadali, iż po zmianie władzy dojdzie do zmian, polegających na sprzedaży na wolnym rynku całej spółki Polska Press. Przypomnijmy, że gdy w 2021 roku Orlen kupował spółkę Polska Press pojawiły się liczne głosy krytyki. Powszechnie twierdzono, że koncern paliwowy nie powinien zajmować się wydawaniem gazet, a to co zrobiono jest po prostu chęcią posiadania dużej części rynku medialnego w Polsce z dostępem do milionów użytkowników. Ówczesna opozycja próbowała wykorzystać do zablokowania transakcji usłużnych sobie sędziów oraz udającego wówczas Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, ale jak się okazało ta droga nie przyniosła zakładanego skutku.
Jeszcze przed wyborami w 2023 roku Platforma Obywatelska i jej pomocnicy z PSL, Polski 2050 i Lewicy zapowiadali, że spółka Polska Press zostanie szybko sprzedana gdy nastąpi zmiana władzy. Tymczasem minęło półtora roku i sprawa nie nabrała w ogóle biegu. Z ostatnich informacji wynika że Platforma Obywatelska nie chce sprzedawać spółki Polska Press, więc nadal pozostanie ona w rękach Orlenu, czyli będzie w stu procentach podporządkowana władzy państwowej.