Miejskiej sagi z kiblem ciąg dalszy. Nad jej uruchomieniem pracują najtęższe mózgi urzędu i doradcy prezydenta
Sagi z udziałem miejskiego wychodka ciąg dalszy. Tym razem w ciągu kilku tygodni doszło do hucznego otwarcia miejskiej toalety wraz z licznikiem do którego należało wrzucać opłaty, ale gdy okazało się, że godziny jego użytkowania czyli od 10:00 do 18:00 wprawiły zielonogórzan w osłupienie miasto postanowiło zupełnie zlikwidować miejski wychodek. Teraz nie mamy więc ani kibla, ani nie będzie z tego żadnych pieniędzy. Zostaną wkurzeni mieszkańcy.
Nie wiadomo czy oceniać tę sprawę w kategorii komedii czy dramatu, ale faktem jest, że saga pod nazwą „miejski wychodek użyteczności społecznej” napawa niektórych lękiem, a u innych wywołuje szeroki uśmiech na twarzy.
Po tym jak punkt dotyczący poboru opłat za użytkowanie miejskiego kibelka spadł z obrad sesji rady wydawało się, że temat jest zakończony. Ale nic z tego. Po chwili wydarzenia przybrały zgoła odmienny obrót. Jakiś urzędowy as wymyślił bowiem, że na klamce do miejskiej szaletu pojawi się automat do poboru opłat. Po uiszczeniu opłaty w wysokości 5 zł można było wejść do wychodka. Jednocześnie na drzwiach pojawiła się informacja, że szalet jest czynny od godziny 10:00 do 18 i to zdegustowało stałych bywalców tego miejsca.
Opór społeczny okazał się tak duży, że najważniejsi urzędnicy miejscy z Platformy Obywatelskiej postanowili jednak ugiąć się i zrobić wszystko, aby złych komentarzy w internecie nie pojawiało się znów tak wiele.
Co więc zrobili? Jak to zwykle bywa w przypadku nieudolnych członków PO zlikwidowali problem. Czyli zamknęli. Teraz wraz z likwidacją wspomnianego podmiotu publicznego, czyli kibla, miasto nie ma już publicznego wychodka. Tak kończy się więc saga dotycząca bezpiecznego zaspokajania potrzeb fizjologicznych na majątku miasta.
Co ciekawe urynalno-toaletowy problem nie jest domeną tylko zielonogórskich członków Platformy.
W Warszawie Rafał Trzaskowski wiceszef PO, (ten który chce być prezydentem Polski) postawił kibel za ponad 600 tysięcy złotych. Potem dołożył kolejne kilkadziesiąt na słynną via trocinę, czyli drogę usypaną z trocin, prowadzącą do kibla.
Ta koincydencja zdarzeń pokazuje, że platforma powinna popracować nad rozwiązywaniem „gównianego” problemu. Nie wygląda bowiem dobrze, gdy urzędnicy miejscy jadą na spotkanie do innych miast spotykają się z przedstawicielami tamtejszych urzędów i opowiadają, że odnieśli sukces, bo załatwili miejski kibel. I to na amen.
Jak udało nam się jednak ustalić, to jednak nie koniec mieszania przy miejskim kibelku. Na najbliższej sesji Rady Miasta znów ma się pojawić punkt dotyczący miejskiego szaletu.
Nam udało się porozmawiać z radnym Rafałem Kaszą, który tak ocenił całą sytuację wokół toalety Pod Topolami.
– Toaleta miejska powinna być bezpłatna. Dlaczego? Bo ważniejszy jest porządek i czystość w Śródmieściu niż sikający teraz ludzie, gdzie popadnie. – ocenił radny Kasza. – Kto nosi przy sobie drobne, konkretnie całe 5 zł? A jak nie mam, to co? Mam popuścić w majtki? Potrzeby fizjologicznej nie da się przeczekać. Druga sprawa to fakt, że dla starszych osób 5 zł to dużo, a do kawiarni nie pójdą, bo żeby skorzystać tam z toalety, trzeba być jej klientem. Zbliża się sezon letni, wszystko w centrum starówki będzie zasikane.
Do sprawy odniósł się również na portalu społecznościowym radny miejski PiS Grzegorz Maćkowiak.
– Można powiedzieć, że to jedna z tych inwestycji, które kosztują bardzo duże pieniądze. Będziemy więć pytać dlaczego jest tak drogo i dlaczego nie da się z niej skorzystać. Nawet gdy mamy 5 złotych – mówi Maćkowiak na poniższym filmie.