„Gówniany” interes miasta. Władze Zielonej Góry wycofały się z opłaty za miejski szalet. Miało być 5 zł za usługę…

Czy miasto zrobi kasę na mieszkańcach, którzy będą chcieli korzystać z miejskiego szaletu? Pewnie nie, ale faktem jest, że w planie sesji pojawił się punkt dotyczący opłaty za korzystanie z toalety stojącej Pod Topolami, czyli w samym sercu miasta. Za usługę zielonogórzanie mieli płacić 5 zł. To drożej niż na autostradzie w Niemczech, gdzie z regułu płacimy 1 euro.

W intrernecie szybko zrobił się huczek. Robienie gównianych pieniędzy na „gównianym” interesie nie spodobało się zielonogórzanom. Dlatego na wtorkowej (25.02) sesji rady miasta projekt uchwały szybko wycofano w planu obrad. Miasto nie zarobi więc na regulaminowym, oddawanym w centrum miasta moczu i odchodach.

Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje jednak kto był takim geniuszem ekonomicznym, który wymyślił wprowadzenie opłat za usługę toaletową. Miastu to chluby ani powagi nie przynosi, a naraża niestety na śmieszność.

Drugą sprawą pzozostaje kwota, którą mieli płacić goście miejskiego szaletu. 5 złotych to stawka bardzo wysoka za tego typu usługę. Jeśli ktoś chciał zrobić na tym interes to zwyczajnie przesadził. Brak rzeczowej kalkulacji jednak nie może dziwić. Członkowie zielonogórskiej Platformy Obywatelskiej ekonomiczną wiedzą z reguły nie grzeszą, nie wspominając już o prowadzeniu poważnych, a nie gównianych, interesów.

Nie wiadomo na co miały być przeznaczone pieniądze z „gównianego” interesu miasta. Czy miał z nich zpstać opłacony etat zapracowanych po pachy pełnomocników prezydenta Pabierowskiego, tego nie wiemy. 

Żaden grosz jednak nie hańbi. Nawet ten pochodzące z szaletu. Pytanie jednak, gdzie u mieszkańców będą jeszcze szukać pieniędzy politycy Platformy Obywatelskiej…