Atak na władze Lubuskiego Związku Piłki Nożnej. Jak politycy Platformy chcą przejąć lubuską piłkę
Po kolei, spokojnie, bez sprzeciwu i z pomocą prokuratury oraz sądów… Tak wygląda zawłaszczane państwa i samorządów przez polityków jedynie słusznej partii. Przypomina to w ogromnym stopniu działania polityczne z lat 30. XX wieku, gdy w pełnym świetle wprowadzano demokrację walczącą. Teraz przyszła kolej na sport.
Platforma wzięła na cel sport. Konkretnie, chce doprowadzić do zmian we władzach piłkarskich i osadzić na stołku prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej swojego człowieka. Pod pozorem zmian ustawowych, dających możliwość wprowadzania większej ilości kobiet do zarządów związków sportowych, próbuje się wprowadzić swoich ludzi do tych związków sportowych i upartyjnić następnie cały sport.
Kluczem do całej akcji w przypadku piłki nożnej mają być wybory. A te odbywają się kilkuszczeblowo. Najpierw wybiera się zarządy w regionach. Jednocześnie wybierani są delegaci na zjazd krajowy i dopiero tam dokonywany jest wybór prezesa i zarządu PZPN. Ale wyboru dokonuje ponad 100 delegatów. Oprócz przedstawicieli związków, głosują przedstawiciele klubów, sędziów, piłki kobiecej, futsalu itp.
Politycy PO skupieni wokół ministra Nitrasa chcą dobrać się do tego tortu i zaczęli od podstaw, czyli regionalnych władz piłkarskich. W Lubuskiem pod pozorem zablokowania możliwości startu na funkcję prezesa LZPN próbuje się wmówić delegatom, że statut jest niezgodny z prawem, bo kandydat musi otrzymać tak zwane rekomendacje od klubów. O te rekomendacje może starać się każdy potencjalny kandydat i nikt nikomu nie blokuje zdobycie rekomendacji. Ale to zdaniem polityków PO i niektórych działaczy piłkarskich ma blokować start w wyborach. Tyle tylko, że statut został zaakceptowany przez sąd rejestrowy, który nie dopatrzył się żadnych błędów.
W Lubuskim Związku Piłki Nożnej wybory mają się odbyć za kilka tygodni. Działacze Platformy wymyślili więc że na prezesa mógłby wystartować prezes Odry Bytom Odrzański.
– Dobry człowiek, lubi piłkę, ale nie zdaje sobie sprawy, że występuje w roli słupa polityków PO – mówi nam jeden z klubowych prezesów. – Nawet gdyby wystartował jest bez szans.
Ale ciekawie dzieje się w Zielonej Górze, gdzie istnieje kilka klubów piłkarskich. Część działaczy boi się, że rządząca w mieście Platforma zablokuje środki na działanie tych klubów, jeśli nie poprą ich akcji próby zmian władz piłkarskich w regionie. A bez dotacji miejskiej działanie klubów nie będzie możliwe.
– Politycy Platformy są w stanie zrobić to w minutę, jeśli będą mieli taką potrzebę. Nie będą się oglądać na nic i na nikogo. Gdy kluby zaczną padać, ich obecni prezesi odejdą, a w ich miejsce działacze PO wprowadzą swoich, usłużnych. Wtedy wypłacą kasę i kluby będą działać. A że młodzież w tym czasie przestanie trenować i część oddanych piłce osób odejdzie, to ich zupełnie nie interesuje – mówi nam jeden z dobrze znających temat działaczy piłkarskich.
Na potrzeby nagonki i zniszczenia lubuskiego futbolu zaprzęgnięto już cały przemysł propagandowo-medialny. Publiczne media przeprowadzają rozmowy z politykami PO, dociśnięci i mający polityczny interes działacze zaczynają opowiadać, że może rzeczywiście potrzeba zmian.
Ale sami działacze zapomnieli, że to oni sami doprowadzili do zmian zapisów statutowych, które wprowadzały rekomendacje dla osób, które chcą wystartować w wyborach.
I co teraz panowie działacze?
Do sprawy odniósł się we wpisie na portalu społecznościowym działacz piłkarski i polityk PSL Arkadiusz Dąbrowski. Oto jego treść:
„Łączy nas piłka” – głosi dumnie oficjalne motto Polski Związek Piłki Nożnej. Dodałbym do niego konstatację: „– ale zaczyna dzielić, gdy zbliżają się elekcje związkowe.”
To opowieść o tym, jak jeden Robert zyskał rozgłos dzięki Robertowi drugiemu.
Od kilku dni słyszymy o apelu, który wystosował zielonogórski jurysta, mecenas Robert Kornalewicz, kwestionując legitymizację demokratyczną wyborów w Lubuski Związek Piłki Nożnej. Otóż aktualny prezes, Robert Skowron, uzyskał 246 rekomendacji spośród 252 możliwych, co stanowi 98% poparcia. W praktyce oznacza to, że nawet gdyby pojawił się kontrkandydat, nie byłby w stanie zgromadzić wymaganych przez statut 30 rekomendacji (gdyż jeden klub może udzielić tylko jednej rekomendacji). Według wspomnianego mecenasa jest to zaprzeczenie fundamentalnych zasad demokracji. Dla mnie jednak, jak i dla wielu innych, stanowi wyraz uznania dla prezesa oraz manifestację woli, aby kontynuował swoją misję.
Znam prezesa Skowrona osobiście i szczerze podziwiam jego determinację, etos pracy i poświęcenie dla lubuskiej piłki nożnej. Uczestniczyłem w sławetnym spotkaniu w Ministerstwo Sportu i Turystyki, gdzie obecni byli prezes PZPN Cezary Kulesza, prezes Skowron, ówczesny prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki oraz poseł na Sejm RP Stanisław Tomczyszyn. Temat budowy stadionu był wówczas, mówiąc kolokwialnie – doklepany. Dlaczego więc projekt nie został zrealizowany? Przyjdzie czas, by tę historię opowiedzieć, ale nie była to wina żadnych z w/w osób.
Nie można obarczać prezesa odpowiedzialnością za brak klubów na poziomie centralnym. Kiedy nadeszły sukcesy Zastalu? Gdy klub przeniósł swoje rozgrywki do Centrum Rekreacyjno – Sportowego. Nowoczesna infrastruktura przyciąga inwestorów, inwestorzy to kapitał, a kapitał to zawodnicy gwarantujący sukcesy. To wszędzie prosty, ale w naszym województwie wyjątkowo skomplikowany mechanizm, ponieważ znaczne środki finansowe przeznacza się na żużel i koszykówkę.
Podczas kadencji Roberta Skowrona, kończącej się w kwietniu br., byłem świadkiem wielu kluczowych wydarzeń dla lubuskiej piłki nożnej: międzynarodowe mecze kadry U15, seminaria dla trenerów, znakomici prelegenci – to jedynie ułamek działalności w regionie. Ostatnie lata to także istotne wzmocnienie pozycji LZPN w strukturach PZPN. Poznałem także kadrę i organizację Związku – ekspertów oddanych futbolowi. Z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że LZPN i lubuska piłka nożna przeszły proces profesjonalizacji.
Założyłbym się o znaczną sumę, że nawet przy możliwości zgłoszenia kontrkandydata z sali, prezes ODRA Skrzynie ZAJĄC Bytom Odrzański nie objąłby funkcji prezesa LZPN. Dlaczego? Bo choć z Robertem Skowronem można się nie zgadzać w wielu kwestiach, oddał on dla lubuskiej piłki nie tylko swoje serce.
Każde wybory aktywizują nowe postacie i ambicje. Obecnie mamy aż 14 kandydatów na urząd Prezydenta RP! Zrozumiałe zatem, że i w Lubuskiem pojawiają się aspiranci do objęcia steru nad największym regionalnym związkiem sportowym. Jako członek Polskie Stronnictwo Ludowe, często czerpię z mądrości ludowej. Jedną z moich ulubionych jest maksyma Wincentego Witosa, trzykrotnego premiera RP: „Strzeżcie się fałszywych proroków i rzekomych cudotwórców – wybierzcie tych, których znacie.”