Kolejna fucha Ciemnoczołowskiego. „Wicemarszałek jedzie po bandzie”
Wicemarszałek lubuski Sebastian Ciemnnoczołowski nie zwalnia tempa i od dawna siedzi na intratnym stanowisku w radzie nadzorczej Zakładu Wodociągów Kanalizacji i Usług Komunalnych w Świebodzinie. Internauci pytają: Czy to jest legalne? Inni piszą: zdolny jest, niech bierze ile dają!
O sprawie napisał serwis zachod24.info. Okazuje się, że to kolejna intratna fucha Ciemnoczołowskiego na majątku samorządowym. Wcześniej informowaliśmy, że obecny wicemarszałek zasiada w radzie nadzorczej zielonogórskich wodociągów.
Tę intratną fuchę Ciemnoczołowski otrzymał jeszcze za rządów burmistrza Tomasza Sielickiego, samorządowca, któy był z kolei bardzo mocno związany z Platformą Obywatelską. Powołanie na intratne stanowisko Ciemnoczołowskiego miało zapewnić Sielickiemu poparcie Platformy i łatwe sięganie po pieniądze z puli unijnej zarządzanej przez urząd marszałkowski.
– Nie od dziś wiadomo bowiem, że samorządowcy którzy kłaniają się tej władzy mają możliwość otrzymywania środków na swoje inwestycje – mówił nam jeden z samorządowców z północy regionu, wskazując, że konkursy na rozdział środków to śmiechu warta farsa, a nie merytoryczna ocena projektów.
Internauci są jednak bezlitośni dla marszałka. Wskazują, że czerpanie korzyści z kilku źródeł i robienie tego w tak bezceremonialny sposób zakrawa na kpinę z mieszkańców, którzy utrzymują spółki samorządowe. „Zawsze gdzie można dorobić jakąś kasę pojawia się Ciemnoczołowski, czy on ma jakieś powiązania?” – pytali internauci.
Poza tym dochodzi akcent który może ocierać się o korupcję. „Moim zdaniem marszałek jedzie po prostu po ostrej bandzie, a to jest niebezpieczne dla niego i jego partii” – skwitował informację jeden z samorządowców.
W praktyce zasiadanie osób mających wpływ na rozdział środków unijnych w radach nadzorczych samorządów może ocierać się o korupcję. Łatwo bowiem wyobrazić sobie sytuację gdy w zamian za intratne stanowisko (np. w jakiejś radzie nadzorczej – za kilka tysięcy złotych miesięcznie) osoba mająca wpływ na rozdział środków będzie następnie skutecznie lobbowała na rzecz samorządu, w którym zasiada na stołku w jakiejś radzie.
Może to wskazywać na typowe działanie „coś za coś”, czyli kasa z samorządu dla osoby, która załatwi nam pieniądze na inwestycje.
Problem jednak w tym, że realizacja projektu za pieniądze unijne które pozyska spółka, mająca w składzie rady nadzorczej osobę decyzyjną za środki unijne, taką jak choćby wicemarszałek lubuski, może być problemem dla tegoż marszałka ponieważ sam przyzna środki spółce w której organach kontrolno-decyzyjnych zasiada. Krótko mówiąc taki wicemarszałek sam będzie zamieszany w przyznanie środków firmie, którą reprezentuje jako członek rady nadzorczej.
Poplecznicy wicemarszałka rozumieją jednak ambicję i chęć działania dla samorządu. „Nie może być tak, że zdolny człowiek nie wykorzystuje swoich umiejętności” – wskazuje jeden z intrernautów. Inny dodaje, „że nie ma zbyt wielu fachowców o podobnych umiejętnościach i wiedzy jak Ciemnoczołowski, dlatego dobrze, że jest w spółkach, bo to jest niemal geniusz zarządzania, co zaprezentował w szpitalu”.
Za zasiadanie w radzie nadzorczej spółki samorządowej przysługują apanaże w zależności od wielkości spółki oraz samorządu i wahają się od tysiąca do nawet 6 tysięcy złotych miesięcznie.